Przeczytałam w piątkowej Gazecie
Wyborczej, że TNS Polska zrobiło badanie na tysiącu Polaków o tym, czy sobie
zadają pytania z gatunku… hmm, filozoficznych
(http://wyborcza.pl/1,91446,12822551,_Gazeta_Wyborcza___O_co_Polak_nie_pyta_.html).
Kim jestem? Po co żyć? Jak żyć? „Ponad 60 proc. badanych o tym, co
najważniejsze, myśli i rozmawia rzadko lub wcale; zaledwie jedna trzecia
często. 30-40 proc. nigdy nie zadało sobie pytania o sens życia.” Prof. Antoni
Sułek, socjolog z UW, komentuje, że aby zadawać sobie takie pytania, trzeba być
odważnym. A Jerzy B. Wójcik (GW) pisze w komentarzu, że zadawanie pytań to
przywilej wolnego człowieka.
Mnie się te pytania wydają
najważniejsze. Kluczowe. Dopóki sobie na nie nie odpowiedziałam, wręcz nie
mogłam wystartować w życiu. Dręczyło mnie poczucie, że „coś tu jest nie tak”,
„po co to wszystko”, że jestem w jakiś nieokreślony sposób nie na swoim
miejscu. Badania GW potwierdzają coś, co już wiem. Jestem częścią mniejszości.
Jestem kobietą. Nie jestem katoliczką. Jestem panną (już trochę starąJ) z dzieckiem. I zadaję
sobie pytania, które 60 proc. ludzi w naszym kraju uznaje za niewarte uwagi.
Jestem częścią mniejszości i jestem z tego dumna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz